Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POLITYKA - Grupiński kandydatem na szefa PO. To koniec ery posła Dzikowskiego?

Łukasz Cieśla, Michał Kopiński
Rafał Grupiński chce być nowym szefem wielkopolskiej PO
Rafał Grupiński chce być nowym szefem wielkopolskiej PO
Poseł Rafał Grupiński, do niedawna minister w Kancelarii Premiera Tuska, będzie walczył o fotel przewodniczącego wielkopolskiej PO. Tym samym rzuca wyzwanie Waldemu Dzikowskiemu, obecnemu liderowi regionalnych struktur.

– Jestem zdecydowany wystartować – deklaruje Rafał Grupiński. Dodaje, że nie wypada, by oficjalnie ogłaszał tak ważną decyzję na łamach gazety. – Dlatego formalnie o swoim starcie poinformuję na jednym z najbliższych spotkań z koleżankami i kolegami z Platformy – zaznacza Grupiński.

W rozmowie z naszą redakcją zarzuca Dzikowskiemu przede wszystkim złe zarządzanie regionem. Chodzi m.in. o niekonsultowanie z działaczami spraw personalnych, brak zainteresowania niektórymi powiatami, jednoosobowe podejmowanie decyzji czy brak skuteczności w walce o stanowiska w Warszawie. Ten ostatni zarzut objawia się choćby tym, że regionalna PO ma olbrzymie poparcie wśród wyborców w Wielkopolsce, ale znikomą reprezentację w rządzie.

– Choć Dzikowski jest postrzegany w partii jako osoba miła i bezpośrednia – zawsze można wejść do niego do biura na kawę czy papierosa – dla siły partii nic z tego nie wynika. W wielkopolskiej Platformie szwankuje, tak na poziomie lokalnym, jak i centralnym, skuteczność – ocenia Rafał Grupiński. Z tą opinią zgadza się poseł Dariusz Lipiński, szef poznańskich struktur PO. – Duża siła struktur wielkopolskich nie ma przełożenia na nasze znaczenie w Warszawie. Oczywiście wszyscy ponosimy odpowiedzialność za taką sytuację. Największą jednak nasz lider, który ma małą siłę przebicia – stwierdza poseł Lipiński.

Niska skuteczność w stolicy to tylko jedno z poważnych zastrzeżeń. Inne dotyczą wielkopolskiego podwórka, choćby niejasnej polityki kadrowej. Przykłady? Działacze przypominają niedawny spór w podpoznańskim Swarzędzu, o którym pisaliśmy na łamach „Polski Głosu Wielkopolskiego”. Dzikowski chciał, by kandydatem PO na burmistrza miasta był kojarzony wcześniej z PiS Tomasz Dutkiewicz. Wynikać miało to z ich dobrych relacji towarzyskich. Ostatecznie kandydatem będzie Piotr Choryński, członek PO. – Kandydatura radnego Choryńskiego to była moja propozycja, więc nie można mi zarzucić, że forsowałem Dutkiewicza – bronił się potem lider Platformy.

– Rzeczywiście, Dzikowski rekomendował Choryńskiego. Ale dopiero wtedy, gdy zobaczył, jaki sprzeciw wywołała kandydatura Dutkiewicza, spadochroniarza z PiS – mówi jeden z działaczy. Kolejny konflikt pojawił się w związku z wyborami prezydenckimi w Poznaniu oraz szukaniem kandydata na nowego szefa poznańskich struktur PO. W styczniu ujawniliśmy, że Dzikowski chce, aby kandydatem na prezydenta był Grzegorz Ganowicz, a fotel szefa miejskich struktur objąć ma europoseł Filip Kaczmarek bądź prof. Marek Ziółkowski. Po naszym tekście działacze byli oburzeni, bo ich zdaniem Dzikowski nie konsultował szerzej swojej strategii. Tym samym miał ograniczać wewnątrzpartyjną debatę.

– Waldy w pewnym momencie uwierzył w swoją wielkość i to może go zgubić podczas najbliższych wyborów. Chciałby być jak Tusk, ale nie ma takiego autorytetu – komentuje nasz rozmówca z PO.

Dzikowski jest szefem wielkopolskiej PO kolejną kadencję. Przed czterema laty minimalnie wygrał wybory z posłem Adamem Szejnfeldem, do niedawna wiceministrem gospodarki. Teraz czeka go chyba jeszcze trudniejsze zadanie. Grupiński ma bowiem opinię bliskiego zaufanego Donalda Tuska. I ten argument będzie miał spore znaczenie dla delegatów na zjazd regionalny pragnących zwiększenia swojego znaczenia w stolicy.

– Poczekamy, co zaproponują nam obaj kandydaci – mówi jeden z lokalnych działaczy PO. – Dzikowski to w pewnym sensie nasza ikona, ale faktem jest, że niewiele wynika z jego pozycji. W partii często brakuje także debaty, a z dyscypliną też bywa różnie – dodaje.

Pewne jest, że Grupiński będzie zabiegał o głosy lokalnych struktur. Już dziś mówi bowiem, że Dzikowski zaniedbywał niektóre koła, do których ponoć w ogóle nie jeździł. A partyjna gazeta „POgłos” zamiast trafiać do ludzi, zalegała rzekomo w biurze posła Dzikowskiego.

– Na takim poziomie uprawiania polityki, jaki mam nadzieję reprezentujemy z Rafałem, nie będę odnosił się do tego zarzutu. Brzmi niepoważnie – odpowiada Waldy Dzikowski. I dodaje, że krytykowanie go za małe przebicie w Warszawie, to nieporozumienie.

– Mam zacząć wyliczać, ilu do tej pory mieliśmy sekretarzy albo podsekretarzy stanu? – pyta lider PO. – To nie moja wina, że ministrem nie został marszałek Marek Woźniak. Premier widział na jego stanowisku kobietę. Nie moją winą jest także, że rząd opuścił Adam Szejnfeld, a z Kancelarią Premiera pożegnał się Rafał Grupiński.

Stwierdza też, że za jego kadencji na fotelu szefa regionu PO wygrywała z dużą przewagą wybory parlamentarne. Na listę swoich zasług zapisuje też, że regionalne struktury nie przeżyły w ostatnich latach poważniejszych zawieruch. – Tworzymy zgraną drużynę i nikt nie może mi zarzucić autorytarnego zarządzania partią. Czasami nawet zbyt szeroko konsultuję swoje decyzje, bo potem działacze biegną do dziennikarzy i zdradzają partyjną kuchnię – mówi Dzikowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gostyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto