Można powiedzieć, że to przezorność superiora klasztoru filipinów na Świętej Górze, ks. Marka Dudka uratowała barokową bazylikę przed katastrofą budowlaną. Po tym, jak przed rokiem nad Gostyniem przeszła potężna wichura, duchowny postanowił wspiąć się na sam szczyt świątyni i sprawdzić, czy nawałnica nie poczyniła jakiś szkód. Gdy dotarł na latarnię, która stanowi rodzaj ośmiokątnego świetlika o wysokości 10 metrów, przeraził się. Każdy z filarów był z góry na dół pęknięty, a widniejące szczeliny były dość głębokie.
– Wystraszyliśmy się, że może dojść do najgorszego, dlatego poprosiliśmy o pomoc dr inż. Stanisława Karczmarczyka z Krakowa, wybitnego specjalistę z zakresu ratowania zabytków - wyjaśnia ks. Jakub Przybylski, ekonom klasztoru filipinów na Świętej Górze. – Ekspertyza wykluczała, że przyczyną złego stanu latarni mogła być wichura. Nawałnica mogła jedynie uaktywnić pewien proces związany z konstrukcją latarni i jej połączeniem z kopułą zwieńczająca bazylikę. Chodzi o to, że po-szczególne elementy architektoniczne, łącznie z kamiennymi wolutami u dołu wieży, były właściwie wszędzie niebezpiecznie odspojone. To jeszcze bardziej potęgowało zagrożenie.
50 lat temu filipini przeprowadzili gruntowny remont samej kopuły. Ponieważ chodziło o jej wzmocnienie, to zgodnie z ówczesnymi arkanami sztuki budowlanej, wprowadzono w jej konstrukcję żebra żelbetonowe. W ten sposób zmienił się rozkład naprężeń dachu. Podczas tych robót, ważącą około 80 ton latarnię podniesiono o kilka centymetrów i osadzono od nowa. Jednak jej samej nie remontowano, gdyż nie dysponowano wówczas odpowiednią technologią. Na szczęście nauka i praktyka od tego czasu na tyle poszły do przodu, że po pół wieku od remontu kopuły można uratować latarnię. Pomogą nie tylko tradycyjne materiały, ale także włókna węglowe.
– Chodzi o zastosowanie takiej technologii, która będzie wytrzymała na zmieniające się warunki atmosferyczne oraz nie będzie dodatkowo obciążała latarni i kopuły – zaznacza ks. Jakub Przybylski.
Zdaniem fachowców, idealnym rozwiązaniem jest zastosowanie włókna węglowego, które jest lekkie, odporne na czynniki chemiczne, mechaniczne i na zmiany temperatur dobowych i sezonowych. Podczas remontu najpierw zostaną skute tynki na filarach latarni, a następnie każdy z nich zostanie przewiercony na wylot co kilkanaście centymetrów i zakotwiony chemicznie, tak aby trwale zespolić całą konstrukcję. Szczeliny zostaną pod ciśnieniem wypełnione masą, a następnie naklejona zostanie mata z włókna węglowego, która ustabilizuje i zabezpieczy wieżę przed dalszym pękaniem.
– Zanim rozpoczął się remont, równie skomplikowanym przedsięwzięciem było postawienie rusztowania. Trwało to niemal dwa tygodnie – dodaje ks. Przybylski. – Latarnia znajduje się na wysokości 50 metrów. Część rusztowania trzeba było zbudować nad jedną z kaplic bocznych bazyliki, opierając o nią ciężar stalowej konstrukcji. Zajęła się tym firma Mostostal Siedlce. Nad pracami czuwa dr Piotr Niemcewicz, konserwator zabytków z Torunia.
Koszt robót to około pół miliona złotych. 400 tysięcy przekaże Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, po około 30 tysięcy dadzą samorząd wojewódzki oraz samorządy powiatu gostyńskiego. Remont ma się zakończyć na przełomie września i października.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?