Do wakacji w LSM działały dwa kluby – Grunwald i Kwadrat. We wrześniu ten pierwszy przestał istnieć, a cała jego działalność została przeniesiona do tego drugiego. Jednocześnie spółdzielnia, bez wcześniejszej zapowiedzi, wprowadziła nowe zasady korzystania z działalności i klubowych pomieszczeń. Osoby niebędące jej członkami muszą płacić. Stawki są dwie – 30 złotych na miesiąc dla mieszkających w zasobach LSM, ale niebędących jej członkami, a 50 złotych dla tych, którzy mieszkają poza spółdzielnią.
– To nie jest nasz wymysł – zastrzega Kazimierz Pazoła, wiceprezes LSM. – Taki obowiązek nakłada na nas ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, w myśl której każdy, kto nie jest członkiem spółdzielni, musi ponosić koszty korzystania z działalności społecznej, oświatowej i kulturalnej prowadzonej przez spółdzielnię. Członkowie spółdzielni są traktowani inaczej, gdyż każdego miesiąca płacą po 16 groszy od metra kwadratowego swojego lokalu. Pieniądze te są przeznaczone właśnie na działalność klubu Kwadrat.
Wszyscy ci, którzy do tej pory korzystali i nadal mieli taki zamiar, mają jednak żal do spółdzielni, że wcześniej nie uprzedziła ich o chęci wprowadzenia zmian. Żal jest tym bardziej uzasadniony, że ustawowy zapis obowiązuje już od kilku lat, a LSM do tej pory korzystała z niego w sposób symboliczny.
– Musieliśmy podjąć takie kroki, gdyż z powodu malejącej z roku na rok liczby członków LSM, zmniejszają się także fundusze na działalność społeczno--kulturalną. Teraz dzięki zmianom organizacyjnym oraz dostosowaniu zasad odpłatności do obowiązującego prawa, funkcjonowanie klubu Kwadrat i pracujących tam osób nie jest zagrożona – podkreśla wiceprezes Pazoła.
Na razie jednak w pracy klubu Kwadrat panuje zamęt. Część rodziców, którzy w poprzednich latach zapisywali swoje dzieci do działających tu sekcji, zrezygnowała.
– Sądzę, że nie odpowiadały im zapisy umowy, którą przedstawiła spółdzielnia – mówi jedna z matek. – Sama przystałam na te warunki, czyli opłaty w wysokości 50 złotych za miesiąc oraz zobowiązania się, że będę je ponosiła do czerwca przyszłego roku. Jednak uważam, że dotychczasowe warunki były lepsze. Nie chodzi o to, że nie chcemy płacić, ale to są małe dzieci i trudno czasami przewidzieć, czy ich zainteresowania za dwa, trzy miesiące się nie zmienią. Do tej pory płaciliśmy za zajęcia, w których nasze dzieci faktycznie brały udział.
– W poprzednich latach o tej porze mieliśmy już stabilne grupy i realizowaliśmy konkretny plan pracy. Teraz ciągle nie wiem, ile dzieci będzie. Nie wiem także, co będzie z materiałami do prowadzenia zajęć – wyjaśnia Mirosława Winkiel. Ona i jej mąż Bogdan są znanymi i cenionymi w Lesznie artystami plastykami, a w klubie Kwadrat wychowali już kilka pokoleń młodzieży.
– Wydaje mi się, że zabrakło dialogu pomiędzy spółdzielnią, rodzicami i instruktorami. Można było wypracować wspólny model, oparty oczywiście na obecnych realiach funkcjonowania placówek kultury – dodaje Bogdan Winkiel.
O ile rodzice znajdą pewnie inne miejsce, gdzie ich dzieci będą rozwijały swoje uzdolnienia, to w trudniejszej sytuacji znaleźli się dorośli zrzeszeni w kółkach zainteresowań, stowarzyszeniach i organizacjach społecznych. Zazwyczaj są to osoby starsze, a dzięki dotychczasowej współpracy ze spółdzielnią, zarówno jej członkowie, jak i mieszkający w innych częściach miasta mogli się wspólnie spotykać. Część tych organizacji znalazła nowe lokum, inne nadal go szukają, gdyż stawki, których oczekuje spółdzielnia, są dla nich za wysokie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?