Awantura pomiędzy przedstawicielami samorządu a protestującymi przeciwko umożliwieniu budowania na terenie gminy farm wiatrowych wybuchła już w pierwszych minutach wtorkowej sesji. Poszło o jeden z projektów uchwał – studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Dokument ten to zielone światło dla inwestorów zainteresowanych stawianiem wiatraków. Przeciwni im mieszkańcy zasiedli na miejscach przeznaczonych dla widowni, rozwinęli także transparent z napisem: „Wójt nas oszukał”. Niebawem, nieco za nim, kilku młodych ludzi rozwinęło drugi transparent z innym hasłem: „Chcemy elektrownie wiatrowe w naszej gminie”. To wywołało wśród przeciwników irytację. Najpierw posypały się ostre słowa, a po pewnym czasie małą grupę zwolenników siłowni dosłownie przepędzono z sali.
Jednak główne starcie pomiędzy protestującymi, a przewodniczącym rady i wójtem gminy rozpoczęło się w momencie, gdy większość radnych odrzuciła wniosek Mariusza Homskiego o wycofanie z porządku obrad uchwalania studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. W odpowiedzi z sali padły okrzyki „łapówkarze”. Od tej chwili właściwie przez cały czas protestujący kierowali pod adresem radnych, przewodniczącego i wójta oskarżenia. W tej sytuacji przewodniczący po raz pierwszy zarządził przerwę w obradach. Ponieważ atmosfera na sali nie ulegała uspokojeniu, takich przerw było jeszcze kilka.
Konflikt w gminie Lipno trwa od kilku miesięcy. Wójt Janusz Chodorowski przekonuje, że gmina i jej mieszkańcy tylko zyskają na budowie wiatraków, gdyż pieniądze z tego tytułu będą płynęły zarówno do samorządowej kasy, jak i do kieszeni właścicieli gruntów, na których mają stanąć wiatraki. Pierwotnie miało ich być ponad 60, teraz mowa jest o 41. Takie argumenty nie przekonują jednak wszystkich mieszkańców. Znaczna ich część nie chce siłowni, gdyż obawiają się spadku cen domów i ziemi w ich sąsiedztwie oraz wpływu urządzeń na zdrowie. Protestujący zebrali ponad tysiąc podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie, jednak radni go odrzucili. To samo zrobił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu. Przeciwnicy wiatraków uważają jednak, że wójt oszukał ich przyrzekając przeprowadzenie referendum.
– Obiecałem – potwierdził Janusz Chodorowski podczas wymiany zdań z jego oponentami na wtorkowej sesji. – Jednak jako wójt nie mogę zwoływać referendum, o czym doskonale wiedziałem.
To oświadczenie jeszcze bardziej podgrzało atmosferę na sali, z której padło kolejne ostre stwierdzenie: kłamca. – Co najwyżej cwaniak – skwitował Chodorowski odwracając się od mieszkańców i wychodząc z sali. W efekcie zdeterminowani mieszkańcy wzięli krzesełka i przysiedli się do stołu obrad. – Będziemy wam patrzeć w oczy, gdy będziecie głosować za tym, aby przy naszych domach postawić wiatraki – wykrzykiwali.
Przewodniczący rady wzywał do powrotu na poprzednie miejsca, zapowiadając nawet, że wezwie policję, aby ta zaprowadziła porządek. Ostatecznie jednak zdecydował się ogłosić kolejną przerwę w obradach, tyle tylko, że tym razem do piątku do godziny 15. Protestujący zapowiadają, że są gotowi nawet na konfrontację z policją, byle tylko nie dopuścić do uchwalenia studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego i budowania wiatraków.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?