Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wakacyjny pociąg oblany paliwem

Robert DOMŻAŁ
Jedna osoba ranna, teren skażony piętnastoma tonami oleju napędowego, zniszczona lokomotywa, torowisko i autocysterna to wstępny bilans wypadku, do którego doszło wczoraj na przejeździe kolejowym w Tarnowie Rogozińskim.

Jedna osoba ranna, teren skażony piętnastoma tonami oleju napędowego, zniszczona lokomotywa, torowisko i autocysterna to wstępny bilans wypadku, do którego doszło wczoraj na przejeździe kolejowym w Tarnowie Rogozińskim. Rogatki były podniesione.

Była dobra widoczność, sucha nawierzchnia i podniesione zapory na przejeździe kolejowym. Kierujący autocysterną scania przewożącą 30 tysięcy litrów oleju napędowego pewnie wjechał na przejazd. Gdy ciągnik był już poza torowiskiem, kierowca poczuł uderzenie. Z prędkością 97 km/h wpadł na tył cysterny pociąg pospieszny Wrocław - Kołobrzeg. Ciężarówka zawirowała. Cysterna obróciła się o 180 stopni, a zawartość trzech komór wylała się na wagony rozpędzonego pociągu. Zderzenie z ciężarówką odczuła jednak i lokomotywa. Przez blisko 150 metrów przedni wózek elektrowozu mknął wykolejony po betonowych podkładach. Zrujnował chodnik przystanku kolejowego, by trafić w jeden ze słupów trakcji elektrycznej. Maszynistę - 40-letniego meżczyznę z podejrzeniem złamania miednicy odwieziono do szpitala w Obornikach. Cysterna leży kołami do góry - ciągnik opuszczoną ku ziemi kabiną ustawiony, tak jakby chciał wracać na Śląsk, skąd przybył.

Nic nie mówi

Posterunek dróżnika. Parterowy niski budynek, stół, krzesła. Zaduch. Na miejscu są już pracownicy Głównego Inspektoratu Bezpieczeństwa Ruchu Kolejowego z Poznania. Pod oknem stoi dróżnik. Pali papierosa. Nie potrafi powiedzieć, dlaczego doszło do wypadku.

Wakacje z przygodami

- Czułyśmy jak nami rzuca. Miałyśmy wrażenie, że zaraz się wagon przewróci. I pomyśleć, że tak się spieszyłyśmy. Bilet na kuszetkę kupiłyśmy u konduktora - mówią mieszkanki Jeleniej Góry, które podróżowały w pierwszym wagonie za elektrowozem.
- To skandal! Przez kilka godzin kolejarze w ogóle nie zainteresowali się nami. Siedzieliśmy w cuchnących wagonach. Żeby przez tyle godzin nie podstawić autobusu!? - mówi oburzony Nikodem Grabowski z Wrocławia.
- Dziwię się temu wszystkiemu. W Rogoźnie najpierw usłyszeliśmy od jakiegoś dyrektora, że pociąg nas zabierze, po chwili przez megafon przepraszano podróżnych. Czy dyrektor nie mógł uczynić tego osobiście? - mówi Karol Stołwiński.
W pociągu podróżowało około 700 osób. W ostatnim wagonie - salonce, jechali na wczasy kolejarze. Uparli się oni, że nie opuszczą wagonu, bo za niego odpowiadają. Pierwsi pasażerowie odjechali z miejsca wypadku do Rogoźna około godz. 6. Odwoziły ich autobusy podstawione przez Szkołę Aspirantów PSP w Poznaniu. Dalej kontynuowali podróż do Kołobrzegu przez Krzyż i Piłę.

Kolej zapłaci?

Na miejsce wypadku przybył też przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Piły.
- To duże rozlewisko. Na razie trudno powiedzieć, jak będzie teren neutralizowany. Na pewno będzie musiał zapłacić za to sprawca zdarzenia. Po jednym z wypadków, gdzie rozlanych było 10 tysięcy litrów paliwa, trzeba było wybierać grunt do głębokości 2 metrów - mówi Józef Rogacki z WIOŚ Piła.

Wypadki na przejazdach kolejowych

Z 20 wypadków, do jakich doszło w Wielkopolsce na przejazdach w tym roku, z winy kolei wydarzyły się 2.
W ubiegłym roku wypadków takich było 34, w tym 3 zawinione przez pracowników PKP.

Opóźnienia spowodowane wypadkiem

jeden pociąg odwołany
dziesięć zmieniło trasę
trzy pociągi wycofane z odcinka Oborniki - Rogoźno
droga krajowa nr 11 zamknięta od godz. 1.31 do godz. 13.30.

Leszek Węckowski

rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu

Gdyby to była benzyna, a nie olej napędowy, pociąg stanąłby w płomieniach. Na miejsce ściągnęliśmy jednostkę ratownictwa chemicznego, a także ciężki dźwig. Dopiero po usunięciu składu pociągu można było bezpiecznie podnieść cysternę. Okazało się że pozostało w niej około 18 tys. litrów paliwa.

Zdzisław Baszczyński
naczelnik OSP Rogoźno

Przyjechaliśmy tu krótko po pogotowiu ratunkowym. Ponieważ było ciemno, a w takich przypadku nie trudno o kolejne nieszczęścia obeszliśmy pociąg prosząc pasażerów o pozostanie wewnątrz. Miejsce wypadku ogrodziliśmy taśmą i przystąpiliśmy do polewania pianą rozlewiska oleju napędowego Jezdnię posypaliśmy sorbentem.

Kolej nie jest ubezpieczona

Rozmowa z Tomaszem Potrawiakiem
Głównym Inspektorem Bezpieczeństwa
Ruchu Kolejowego w Poznaniu

Czy komisja kolejowa, która przybyła do Tarnowa, ustaliła przyczyny wypadku?

- Ustaliliśmy, że w chwili, gdy na przejazd wjeżdżała ciężarówka i pociąg, rogatki były podniesione. Wiadomo też, że dyżurny ruchu w Rogoźnie zgłosił odjazd, pociągu potwierdził ten fakt u dróżnika z Tarnowa i zgodnie z przepisami wszystkie te czynności udokumentował.

Czy oznacza to, że zawinił dróżnik?

Winna zdarzenia jest PKP. Na stwierdzenie, że zawinił pracownik, jest za wcześnie. Mogło być i tak, że przyczyną nieszczęścia była usterka techniczna rogatek, bądź nagła niedyspozycja pracownika. Po każdym wypadku kierujemy pracownika na badania. Przed laty doszło do wypadku w Bogucinie. Wówczas badania wykazały, że w organizmie dróżniczki stężenie tlenku węgla było znacznie przekroczone. I to było przyczyną jej omdlenia na moment przed przyjazdem pociągu. W ciągu 30 dni przyczyny wypadku w Tarnowie zostaną wyjaśnione.

Czy to co się stało, oznacza, że na kolei nie ma urządzeń zabezpieczających ruch?

Zabezpieczenia są. Jest jednak krótki okres między zgłoszeniem przyjazdu a opuszczeniem rogatek, kiedy o wszystkim decyduje człowiek. Dróżnik winien opuścić rogatki na 2 minuty przed przyjazdem pociągu. W Tarnowie informację o zbliżaniu się pociągu dostał na 6 minut przez pojawieniem się pospiesznego. Dróżnicy nie chcą zamykać przejazdów zbyt wcześnie, by nie blokować ruchu na drogach. Na najnowocześniejszych szlakach, czyli Warszawa-Berlin, wprowadzane są aktualnie nowe zabezpieczenia. Zmuszają one maszynistów do ograniczenia prędkości do 15 km/h.

- Czy kolej jest ubezpieczona, by pokryć koszty neutralizacji skażenia terenu olejem napędowym?

Kolej nie jest ubezpieczona w żadnym towarzystwie ubezpieczeniowym. A jest tak dlatego, że do wypadków z udziałem pociągów nie dochodzi często. Poza tym jeśli lokomotywy czy wagony są uszkodzone, wówczas naprawiane są w zakładach kolejowych Szkody pokrywane są z funduszy nadzwyczajnych. Są one zaledwie ułamkiem kosztów funkcjonowania firmy.

Po odłączeniu od lokomotywy strażacy zmyli ropę z wszystkich wagonów wracających do Rogoźna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wakacyjny pociąg oblany paliwem - Poznań Nasze Miasto

Wróć na gostyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto